Weihnachtsmarkt - tradycyjny niemiecki jarmark świąteczny
![]() |
| fot. materiały własne |
Byłem niedawno w Hanowerze. Przy okazji postanowiłem odwiedzić jarmark świąteczny, bo to jednak nie lada atrakcja. Wracając z Hanoweru zatrzymałem się jeszcze w Magdeburgu, żeby też tamtejszy jarmark zaliczyć. Te jarmarki to nie tylko sezonowe targi, ale prawdziwy fenomen kulturowy, który łączy historię, tradycję i współczesną radość świąt Bożego Narodzenia. Są na tyle fascynujące, że postanowiłem napisać o tym kilka słów dla Was.
Zacznijmy od początku. A początek ten sięga daleko w przeszłość. Najstarsze jarmarki świąteczne w Niemczech datowane są na późne średniowiecze, z pierwszym udokumentowanym w Dreźnie w 1434 roku, znanym jako Striezelmarkt. Nazwa pochodzi od tradycyjnych strucli, które można było tam kupić. Początkowo były to po prostu "targi grudniowe", gdzie mieszkańcy zaopatrywali się w żywność i towary na zimę, ale w XVI wieku, pod wpływem reformacji Martina Lutra, zyskały świąteczny charakter. Luther zachęcał do obdarowywania się prezentami w okresie Bożego Narodzenia, co przekształciło te rynki w festiwale radości. W XIX wieku stały się nieodłącznym elementem niemieckiej tożsamości, choć nie bez kontrowersji - w czasach nazistowskich próbowano je wykorzystać propagandowo, co dziś przypomina o potrzebie czujności wobec historii. Niestety wiele ludzi i wiele środowisk nie wyciąga wniosków z niedawno minionych czasów. Ale nieważne, zostawmy ten wątek, ja w zasadzie nie o tym chciałem. Wróćmy do jarmarków.
Oferują one mieszankę historycznego uroku, kulinarnych przysmaków jak glühwein (grzane wino), kiełbaski z grilla (bratwurst) czy ogólnie niezliczoną ilość wszelakiego jadła. Każdy ze straganów oferuje inne przysmaki, jest w czym wybierać. Nie ma możliwości żeby ktoś nie znalazł czegoś dla siebie. Opcje wegetariańskie czy wegańskie również da się znaleźć. Obecne jest też wszelakie rękodzieło. W skrócie mówiąc to biznes wart miliardy euro - w całych Niemczech działa ponad 2500 jarmarków świątecznych. Najsłynniejsze to te w Norymberdze (Christkindlesmarkt z ponad 180 stoiskami i ceremonią otwarcia przez Christkind - świątecznego anioła), Dreźnie czy Kolonii. Ale i te, które odwiedziłem - w Hanowerze i Magdeburgu - niewiele im ustępują.
Oczywiście takie jarmarki to nie tylko uczta dla ciała (żołądka konkretnie), ale i dla oczu: iluminacje są naprawdę niesamowite. Poza tym jakieś karuzele i mnóstwo atrakcji dla dzieci, żeby i one się tam nie nudziły. Wszystko to w niesamowicie kolorowej świątecznej oprawie.
Tradycja jarmarków bożonarodzeniowych w Hanowerze sięga co najmniej 1813 roku, kiedy to po raz pierwszy wspomniano o trzydniowym targu odbywającym się tuż przed Bożym Narodzeniem. W tamtych czasach był to skromny rynek, gdzie lokalni rzemieślnicy sprzedawali ozdoby, zabawki i produkty spożywcze, pomagając mieszkańcom przygotować się do świąt. Z biegiem lat, wraz z rozwojem miasta jako ważnego centrum handlowego i przemysłowego, jarmark ewoluował. W XIX wieku stał się integralną częścią kultury Dolnej Saksonii, inspirując się tradycjami z innych regionów Niemiec.
![]() |
| fot. 9staedte.de |
Hanowerski jarmark w tym roku trwa od 24 listopada do 22 grudnia i skupiony jest wokół luterańskiego kościoła Marktkirche. To piękna neogotycka świątynia, z bardzo charakterystycznym symbolem. Mianowicie ozdabia go pentagram. Zasadniczo, jakby tak się skupić i pomyśleć, to miałoby to sens o tyle, że pentagram w chrześcijaństwie oznacza pięć ran Chrystusa. W okultyzmie natomiast miał odpędzać złe duchy, złe moce. Problemem jest natomiast to, że tam jest odwrócony pentagram, czyli ten satanistyczny. Mam wrażenie, że budowniczowie nie ogarnęli należycie tematu i coś im się pomyliło. Jeśli posiadacie jakieś informacje w tym zakresie, to piszcie śmiało w komentarzach.
Co ciekawe, na tej samej wieży, z innej strony, jest sześcioramienna gwiazda przypominająca żydowską Gwiazdę Dawida. Nie wiem, nie rozumiem, nie znam się, ale jeśli Wy coś wiecie, to piszcie.
Nie wiem niestety co jest na kolejnych bokach tej wieży (i czy w ogóle cokolwiek jest). Było ciemno, dużo ludzi, a grzane wino pachniało tak ładnie. I lekko już szumiało w głowie.
![]() |
| fot. Wikipedia |
W każdym razie od nadmiaru atrakcji aż może zaboleć głowa. Karuzele, miniaturowy diabelski młyn, lalkowe teatry, czy chociażby fińska wioska z gorącym sokiem jagodowym, glöggiem (fińskim grzanym winem) i kiełbaskami z renifera (co osobiście - jako weganin- uważam za barbarzyństwo, ale w zasadzie chciałem opisać urok jarmarków świątecznych, a nie moralizować). Taki egzotyczny twist w niemieckiej tradycji.
![]() |
| fot. 9staedte.de |
Spacerując ulicami, natkniemy się na olbrzymią piramidę świąteczną na Kröpcke, gdzie można wejść do środka i poczuć się jak w dziecięcym śnie. Ale prawdziwe wzruszenie czeka w Wunschbrunnen Wald - sztucznym lesie sosen na Holzmarkt, gdzie zapach igliwia miesza się z parą z kubków gorącej czekolady (a będąc bliżej prawdy: z parą z kubków grzanego wina). To jak labirynt cudów, gdzie zapominasz o troskach i czujesz się dzieckiem na nowo.
W innym miejscu, przy pałacu Leine, iluminacje ożywiają średniowieczną wioskę, z występami i pokazami rzemieślników.
Warto odwiedzić pobliskie atrakcje, jak ogrody Herrenhausen, które w okresie świątecznym są dodatkowo iluminowane. Dla turystów dostępne są przewodniki i aplikacje z mapami, ułatwiające nawigację.
Miłośnikom świateł polecam Christmas Garden w Erlebnis-Zoo Hannover. To 2-kilometrowa ścieżka z milionami iluminacji i romantycznymi instalacjami. Chociaż tutaj wymagany jest bilet wstępu.
Ogólnie atmosfera jak żywcem wyjęta z baśni braci Grimm. Niestety czasu nie miałem tyle, ile chciałbym mieć, pewnie nawet połowy atrakcji nie zwiedziłem. Musiałem jechać dalej i po drodze zatrzymałem się w Magdeburgu.
Magdeburg przywitał mnie chłodem grudniowego wieczoru, gdy pierwsze płatki śniegu wirowały w blasku tysięcy świateł, a powietrze wypełnia zapach cynamonu, grzanego wina i świeżo pieczonych kiełbasek.
![]() |
| fot. christmasmarketsineurope.com |
Ogólnie wrażenia podobne jak w Hanowerze. Atmosfera świąt i jedzenia unosiła się w powietrzu. Jednak na tym jarmarku ciąży cień tragicznych wydarzeń. Mija właśnie rok od zamachu terrorystycznego przeprowadzonego w sercu jarmarku. 20 grudnia 2024 atak szaleńca, zwolennika skrajnie prawicowej partii AfD, pochłonął 6 ofiar śmiertelnych, niemal 300 osób zostało rannych, wiele bardzo ciężko. W tym roku w rocznicę zamachu jarmark będzie zamknięty, aby upamiętnić ofiary.
Dlatego też w tym roku jarmark jest symbolem wytrwałości, odporności i solidarności. Władze miasta otwierając jarmark w tym roku chciały pokazać, że nie poddadzą się terrorowi, że ludzka solidarność jest silniejsza. Zwiększone środki bezpieczeństwa, w tym betonowe bariery i inwestycje przekraczające 250 tys. euro, mają zapewnić ochronę, co budzi mieszane opinie - niektórzy czują się bezpieczniej, inni zauważają, że zmienia to swobodny charakter jarmarku. Tak czy inaczej, jarmark się odbył, co wcale na początku nie było takie pewne. Faktem też jest, że mimo wszystko ludzi było tutaj mniej niż w Hanowerze. Wydawał się też ogólnie mniejszy.
![]() |
| fot. christmasmarketsineurope.com |
To, co wyróżnia jarmark w Magdeburgu, to połączenie historycznego klimatu z nowoczesnym spektaklem. Miałem wrażenie, że tutaj jest więcej komercji niż w Hanowerze. W sercu Starego Rynku, ozdobionego świątecznie iluminowanymi fasadami, znajdziemy ponad 140 drewnianych stoisk sprzedających rękodzieło, takie jak drewniane zabawki, artystyczne ozdoby i sezonowe dekoracje. I oczywiście jedzenie i grane wino. W sumie jak na innych jarmarkach. Olbrzymi diabelski młyn oferuje panoramiczne widoki na migoczące miasto, podczas gdy piramida bożonarodzeniowa dodaje tradycyjnego niemieckiego akcentu z obracającymi się poziomami świątecznych scen. Taka jakby piętrowa karuzela do zwiedzania.
Wyjątkową atrakcją jest Lichterwelt, oświetlająca miasto ponad 1,2 milionem świateł LED i 80 wielkoskalowymi instalacjami świetlnymi. To tworzy hipnotyzującą ścieżkę na wieczorne spacery, przemieniając Magdeburg w prawdziwą zimową krainę czarów. Rodziny z dziećmi (ale nie oszukujmy się, dorośli również) pokochają „Aleję Bajek”, gdzie postacie z bajek ożywają dzięki interaktywnym wyświetlaczom. Lodowisko „Winterfreuden on Ice” zapewnia aktywny wypoczynek. Łyżwy można wypożyczyć na miejscu.
Podsumowując, Jarmark Bożonarodzeniowy w Magdeburgu 2025 oferuje więcej niż świąteczne zakupy; to świadectwo trwałych tradycji i ludzkiego ducha. Czy to popijając Glühwein pod gwiazdami, czy jeżdżąc na łyżwach nad Elbą, obiecuje niezapomniane chwile w mieście, które świeci najjaśniej zimą. W tym roku jarmark otwarty będzie od 20 listopada do 29 grudnia (z wyłączeniem niektórych dni, jak np. wspomniany wcześniej 20 grudnia - rocznica zamachu). Wybrane atrakcje otwarte będą dłużej, nawet do połowy stycznia 2026.
Jeszcze tylko chciałem wspomnieć o grzanym winie na jarmarkach, bo to w sumie ciekawe. Nie jest ono podawane w jednorazowych bubkach. Co to, to nie, to zepsułoby świąteczny klimat. Podawane jest normalnie w ceramicznych kubkach, kulturalnie. Otóż każdy stragan ma swój indywidualny wzór kubka. Kupując wino płaci się również kaucję za kubek. A potem, po wypiciu wina, można sobie go zatrzymać lub zwrócić i odebrać kaucję. Jak się dowiedziałem jest całkiem sporo kolekcjonerów takich kubków. Jeżdżą po jarmarkach po całym kraju i zbierają eksponaty do swojej kolekcji. Ja przywiozłem sobie dwa kubki. Nie to że zaczynam kolekcjonować, tak na pamiątkę bardziej. W sumie bardzo ładne są, na pewno mi jeszcze posłużą. I to coś podejrzewam, że już w najbliższy weekend, za kilka dni. Już czuję nosem zapach grzanego wina w weekend.








Świetne kubeczki, świetna opowieść, świetny blog.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń