Print Friendly and PDF

Makaron z kalafiorem i pieczarkami

www.chleby.info

Dzisiaj mamy dla Was rewelacyjne danie z makaronem. Sporo w nim smaków, sporo w nim się dzieje. Może nie jest jakieś super szybkie w przygotowaniu, ale warto te parę dłuższych chwil poświęcić żeby potem delektować się smakiem. Pieczarki, papryka, kalafior, odrobina marchewki, czosnek, cebula… I to wszystko skąpane w tłustej śmietanie. Dietetyczne to to pewnie nie jest, ale przecież nie na tym polega nasz blog. Polega na tym, że pokazujemy Wam tutaj rzeczy smaczne. A ten makaron z całą pewnością taki jest. Odkąd nie jem mięsa, to coraz więcej takich pyszności u nas w domu serwuję. Przyszło mi też do głowy, że można by dodatkowo wzbogacić to danie o przysmażoną, pokrojoną w kostkę pierś z kurczaka. Podejrzewam, że też dobrze by pasowało. Ale ja akurat tego nie sprawdzę. Was natomiast zachęcam do wszelakich eksperymentów.

Zanim jednak przejdziemy do przepisu, to muszę Wam o czymś opowiedzieć. Bo ostatnio postanowiłem przetestować nowy market, tak pod wpływem reklamy, którą usłyszałem.

www.chleby.info

Piszę ten tekst w obawie o swoje życie i zdrowie, ale ludzie muszą poznać prawdę.

Wszystko zaczęło się w pewien piękny słoneczny poranek... Taaa, byłoby tak, gdyby to była bajka. W rzeczywistości jak zwykle w tej jebanej Warszawce była masa smogu, a o słońcu mogłem tylko pomarzyć. Siedziałem w pracy. Mi i innym korposzczurom na ołpenspjsie czas umilało malutkie radyjko, w którym puszczali reklamy od czasu do czasu przerywane jakąś marną piosenką. Podczas delektowania się jedną z nich, usłyszałem reklamę promującą sieć marketów Aldi. Lektor mówił: „Raz Aldi, zawsze Aldi”. Pomyślałem sobie wtedy: „ Aldi? Co to za kretyńska nazwa? Taka Biedronka na przykład to jest nazwa kojarząca się z małym pożytecznym owadem o przyjemnym dla oka wyglądzie. A Aldi? Brzmi jak jakaś maść na hemoroidy, a nie market z świeżymi bułkami, wędlinami, itp. Właśnie dzięki tej zaawansowanej konstrukcji myślowej na temat nazw sklepów, słowo „Aldi” wytworzyło trwały ślad w mojej pamięci, więc chyba jednak to była dobra nazwa, skoro wryła mi się w pamięć. No ale ja właściwie nie o tym chciałem. Dzięki tej jakże skutecznej reklamie wracając do domu nie wybrałem się jak zawsze do niemieckiego (tfu!) Lidla tylko do wyżej wspomnianego Aldi (w sumie też niemieckiego, tfu!).

Już po przekroczeniu progu sklepu poczułem się ciut niezręcznie, gdyż zostałem powitany przez ochroniarza słowami „witamy nowego członka”. Wydało mi się to dziwne, ale w sumie może to taki niemiecki zwyczaj. Jak zawsze udałem się w poszukiwaniu „puchatka”, czyli takiego kakao dla dzieci z witaminami a b c d j p² g m d. Jest to moje ulubione kakao, gdyż przypomina mi czasy dzieciństwa, gdy miałem jeszcze chęci do życia. Gdy straciłem już resztki nadziei (długo nie mogłem znaleźć mojego kakałka) moim oczom ukazał się upragniony napój. Dziarskim krokiem ruszyłem w kierunku „puchatka”, lecz drogę zastąpiła mi ekspedientka rugając mnie słowami „nie przeszedłeś jeszcze inicjacji”. Jakiej kurwa inicjacji? Ja chcę mojego puchatka – pomyślałem, po czym grzecznie spytałem o jaką inicjację chodzi. Ta, zamiast mi normalnie odpowiedzieć, wbiła mi jakąś strzykawkę w rękę. Zanim zdążyłem zapytać „co do chuja?" to już odpłynąłem. Obudziłem się związany w jakimś ciemnym pomieszczeniu otoczony ludźmi w niebieskich szatach z logo Aldi. Przede mną stała ekspedientka, która wcześniej mnie uśpiła. Zwróciła się do mnie słowami „Witamy nowego członka, właśnie dziś przekroczyłeś po raz pierwszy bramy naszego Aldi, a jak wszyscy wiemy – mówiąc to odwróciła się do reszty osób – raz Aldi, zawsze Aldi -powiedziała głośno, a wtórowała jej reszta zgromadzonych. Zaczęło się robić ciekawie. Potem jednak przypomniałem sobie, że to nie jest kolejny serial Netflixa, tylko moje żałosne życie i humor mi się zjebał. Rozmyślania nad sensem mojego istnienia w tym jakże smutnym łez padole przerwała mi ekspedientka, którą roboczo nazwałem panią Anią.

-Aby inicjacja przebiegła pomyślnie, musisz zostać oznaczony (mówiąc to zsunęła rękaw swej szaty odsłaniając tatuaż z tribalem). Co za chujowy i oklepany wzór, nikt normalny sobie takiego czegoś nie tatuuje - kolejny raz wypowiedziałem mocne i odważne słowa w moich myślach.

-Tak, tak, wiem co myślisz, faktycznie jest chujowy (kurde, skąd widziała?), ale on ma nas wyróżniać, więc musi taki być żeby nikt niewtajemniczony nie wpadł na pomysł żeby sobie taki wzór wytatuować.
Muszę przyznać, że to całkiem sprytne.

Choć to był mój pierwszy tatuaż w życiu, to się nie bałem, a ból mi nie dokuczał, przynajmniej ten fizyczny, bo psychikę niszczyły mi myśli przeróżne dotyczące bycia wykluczonym z mojej familii przez babcię, która nienawidzi tatuaży i stosuje znak równości między ludźmi posiadającymi tatuaż, a seryjnymi mordercami, którzy spędzili pół życia w więzieniu. Rozmyślania nad tym, który przytułek dla bezdomnych wybrać po byciu wyrzuconym z rodzinnego gniazda tak bardzo mnie pochłonęły, że nawet nie zauważyłem, gdy mój tribal był już gotowy.

-Teraz jesteś już jednym z nas – powiedziała Ania, poczym razem z resztą fanatyków zaczęli podrzucać mnie do góry krzycząc radośnie Aldi! Aldi! Aldi!

W sumie to było całkiem miłe, ostatni raz grupa ludzi podrzucała mnie do góry w 3 klasie podstawówki, gdzie na turnieju międzyszkolnym strzeliłem bramkę na wagę zwycięstwa tym ciotom z Sochaczewa. Po mnie kolejnych kilka osób zostało poddanych inicjacji. Tym razem to ja stałem w tym kręgu w niebieskiej szacie i to ja podrzucałem do góry bliźnich (trochę słabsza zabawa). Na sam koniec odbyło się uroczyste przeczytanie regulaminu naszej sekty oraz impreza zapoznawcza. Regulamin nie był taki zły, zwykłe pierdolo o tym, że nie możemy opuścić tej organizacji, nie możemy o niej mówić i musimy być lojalni. Do tego dostaliśmy zniżkę 10% na zakupy w Aldi po okazaniu tatuażu przy kasie. Co prawda wiązało się to z obowiązkiem comiesięcznej ofiary. Mianowicie każdy raz w miesiącu miał obowiązek dostarczyć dziewicę, albo jedno zwierzę. Z wyłączeniem kotów. W sumie nic dziwnego. Kto by chciał krzywdzić słodkie kitku? Te ofiary to co prawda pewna niedogodność, ale ta zniżka jest chyba tego warta.

Jako członek sekty Aldi żyję już kilka miesięcy i muszę przyznać, że nie spodziewałem się że tak wiele osób też do niej należy. Praktycznie codziennie spotykam na ulicy ludzi z tribalami, uśmiechającymi się do mnie szeroko i pozdrawiającymi mnie słowami „raz Aldi, zawsze Aldi”. Niektórzy z nich są także znanymi celebrytami, aczkolwiek nie takimi z topu (tacy pewnie nie robią zakupów sami). Z domu mnie nie wywalili (jeszcze), bo cały czas noszę bluzy z długim rękawem zasłaniającymi to „dzieło sztuki”. Ostatnio brakowało mi 42 grosze na bilet i napisałem na naszej lokalnej Aldowej grupce na messengerze „brakuje mi 42 grosze na bilet do Sochaczewa”. Nagle znikąd pojawił się Marek (spoko typ, pracuje na kasie) i wręczył mi 42 grosze mówiąc „oto twoje 42 grosze na bilet do Sochaczewa, ku chwale Aldi”. „Dzięki, bardzo potrzebowałem tych 42 groszy” - odpowiedziałem ciesząc się z otrzymanych 42 groszy, dzięki którym mogłem legalnie udać się w podróż pociągiem do Sochaczewa. Ktoś mógłby spytać „skoro jest tak fajnie, to czemu to piszesz?” No i to jest kluczowe pytanie. Mianowicie ta Anka podjebała mnie kierownikowi lokalnego Aldi, że kupiłem sobie hot doga w Żabce (byłem głodny, a w okolicy nie było żadnego Aldi) i przez to straciłem moją 10 % zniżkę, a zwierzęta w ofierze nadal muszę przynosić. Nie popełnijcie mojego błędu i nie idźcie do Aldi, oni się nie pierdolą z hasłami reklamowymi. Raz Aldi, zawsze Aldi!

Tak wiec gdy już wiecie jakiego sklepu zdecydowanie unikać, przejdźmy do meritum.

www.chleby.info

PRZEPIS NA MAKARON Z KALAFIOREM I PIECZARKAMI

Makaron z kalafiorem i pieczarkami – składniki:

Porcja na 6-8 osób:
1 kalafior (około 1,2 kg)
500 g pieczarek
2 cebule (około 300 g)
1 duża marchewka (około 150 g)
1 średniej wielkości czerwona papryka (ok. 280 g)
400 ml śmietany
6 ząbków czosnku
natka pietruszki
400 g makaronu
tarty ser do posypania
sól, pieprz
olej do smażenia

www.chleby.info

Makaron z kalafiorem i pieczarkami – wykonanie:

Kalafiora dzielimy na małe różyczki i gotujemy w osolonej wodzie przez 5 minut. Odcedzamy na sitku.

Makaron gotujemy zgodnie z zaleceniami producenta. Makaron może być jakikolwiek. Taki, jaki lubicie. Po ugotowaniu odcedzamy, oczywiście.

Cebulę kroimy w kosteczkę i smażymy na patelni aż się zezłoci. Przyda nam się duża i głęboka patelnia. W czasie smażenia cebuli obieramy marchewkę, kroimy na plasterki i dodajemy do cebuli. Dodajemy również p0okrojoną w niewielkie kawałki paprykę. Gdy cebula będzie zezłocona, zdejmujemy całość na talerz.

Na tej samej patelni smażymy pieczarki i kalafiora. Dobrze by było gdybyśmy mieli same małe pieczarki, takie będą najlepsze. Bez takich wielkich. Smażymy je w całości. Potrwa to pewnie kilkanaście minut. Gdy uznacie, że już są miękkie i gotowe, to dodajecie do nich usmażoną wcześniej cebulę z marchewką i papryką.

Dodajemy również śmietanę, drobno posiekany czosnek, obficie doprawiamy pieprzem i nieco mniej obficie solą. Dusimy wszystko razem przez kilka minut. Następnie dodajemy makaron i posiekaną natkę pietruszki. Mieszamy i nakładamy na talerze. Na talerzach lekko posypujemy startym serem.

Smacznego!

Polecamy również nasz przepis na kotlety ziemniaczane z farszem z twarogu.

www.chleby.info

Komentarze

Prześlij komentarz

Dziękuję, że tutaj jesteś. Zostaw komentarz, napisz, co sądzisz o blogu czy o tym konkretnym przepisie. Nie zostawiaj natomiast w komentarzu linków (ani do swojej strony, ani do żadnej innej) - chyba, że kontekst rozmowy tego wymaga. Jeśli interesuje Cię zareklamowanie się na blogu, to po prostu zajrzyj do zakładki "Współpraca".

Popularne posty