Print Friendly and PDF

Gotowanie na kolanie - zupa cebulowa


Nooo, no to testujemy :)
Jakiś czas temu pisałem o fajnym programie kulinarnym Gotowanie na kolanie (tutaj). Pisałem też tam, że z ciekawości przetestuję wszystkie te ich przepisy. Więc skoro słowo się rzekło...
Przypomnę, że ideą tego programu jest gotowanie szybkie, tanie, łatwe i smaczne. Takie po prostu "studenckie". Zatem na pierwszy ogień poszła zupa cebulowa z pierwszego odcinka tego programu. Istotnie: łatwa, tania i szybka. A czy smaczna? O tym pod koniec tego wpisu :)

Tutaj - bo inaczej być by nie mogło - dygresję wstawię drobną. Otóż przyjeżdża do nas dzisiaj Kati, kumpela Madzi. I oczywiście zażyczyła sobie żebym coś dobrego zrobił. Spoko, znaczy jak zawsze. Jak ktoś do nas przyjeżdża to zawsze najpierw jest kuchenna lista życzeń. No przyzwyczaiłem się :) Ale oczywiście, zawsze, za każdym razem jest tak samo! No w mordę! Ja naprawdę nie wiem jak to się dzieje, ale dzieje się zawsze! Otóż nic nie zrobię dobrego z moich wypieków, bo oczywiście akurat dzisiaj nie mam czasu. Siedzę całymi tygodniami na dupie, nic konstruktywnego nie robię, a jak raz na jakiś czas ktoś znajomy wpadnie to okazuje się, że akurat tego jednego dnia oczywiście nie mam czasu żeby cokolwiek przygotować. No i pewnie zaraz plotki się narodzą, że te przepisy i te zdjęcia co je mam tutaj to pewnie z internetu kradnę, bo sam to nic zrobić nie potrafię :)
I stąd właśnie pomysł na tę szybką zupę cebulową. A przy okazji Madzia z Kati będą moimi testerkami :)
Ale spoko, będziemy dzisiaj ostro pić więc jeśli zupa okaże się trująca to i tak zneutralizujemy ją alkoholem :)


A zupa jest naprawdę prosta:

2,5 litra wody
3 cebule
5 kostek bulionowych kurczakowych
3 serki topione
jedna lub dwie kromki chleba na grzanki

No to gotujemy wodę, a w między czasie kroimy cebulę. Tak jakoś ani nie bardzo grubo, ani nie koniecznie bardzo drobno. Tak jakoś kroimy. Jak woda się zagotuje to rozpuszczamy w niej kostki rosołowe i wrzucamy cebulę. Zmniejszamy ogień i gotujemy tak przez 20 minut. Potem wrzucamy serki topione, mieszamy żeby się rozpuściły i zupa gotowa. Nie musimy doprawiać ani solą, ani pieprzem, jest w sam raz.

Jeszcze grzanki. Kromkę lub dwie kroimy w kostkę i po prostu podsmażamy na patelni na małej ilości oleju.
No i prawda, że szybko i łatwo? :)
Co prawda grzanek nie było pokazanych na filmie, ale na samym początku prowadzący coś o nich wspominał. I pod koniec w tym talerzu zupy co tam widać chyba faktycznie pływa coś na kształt grzanek.

Koszt: ok. 9,75 zł czyli jak na garnek zupy to całkiem nieźle. Dodam, że da się taniej, ale akurat mój osiedlowy sklep ma raczej markowe produkty, które zbyt tanie nie są. Zamiast kostek Knorra, których użyłem można kupić tańsze. Tak samo polecam ser topiony w takim serdelku (zwanym przeze mnie balaskiem), a nie Hochland jak ja zrobiłem. Ale wyjścia nie miałem, tylko to w sklepie było.
Ten ser w serdelku jest z dwóch powodów lepszy: więc jak wspomniałem jest tańszy, a poza tym znacznie łatwiej się rozpuści w zupie niż ten mój Hochland.

Do tego jeszcze w programie tym możemy poznać kilka sztuczek jak kroić cebulę i nie płakać płakać przy tym:

- zatkać nos
- włożyć na 2-3 minuty cebulę do zimnej wody
- włożyć cebulę na 15 minut do zamrażalnika
- krojenie cebuli przy rozpalonym palniku gazowym

Albo mój własny prywatny sposób: podczas krojenia cebuli dmucham.

Pierwszy sposób - z zatkaniem nosa - jest oczywiście kompletnie nieskuteczny, zapomnijmy o nim. Pozostałe owszem, niegłupie są. A dlaczego właściwie? Żeby to zrozumieć to trzeba najpierw wiedzieć dlaczego właściwie płaczemy podczas krojenia cebuli. I tutaj wkracza moja ulubiona chemia :) Nie będę was zanudzał nazwami, których i tak nikt nie potrafi wymówić (jak np. jeden z naszych bohaterów odpowiedzialnych za łzawienie: kwas 1-sulfopropenylowy). Otóż po prostu podczas krojenia cebuli wydzielają się z niej różne składniki. Jeden z nich zawiera siarkę. Na skutek dalszych reakcji zachodzących między uwalnianymi z cebuli różnymi fajnymi rzeczami ta siarka przeistacza się w gaz o zabawnej nazwie "czynnik wywołujący łzawienie" zwany również "czynnikiem płaczu", Gaz ten unosi się do góry, prosto do naszych oczu. Niestety ma on fatalną zdolność: reagując z wodą daje kwas siarkowy. I to właśnie dzieje się w naszych oczach. Stąd to paskudne pieczenie. Dlatego właśnie zatykanie nosa podczas krojenia cebuli nie bardzo zda egzamin.
Za to dobrze jest mokrą cebulę kroić, bo jak wspomniałem "czynnik płaczu" reaguje z wodą. Więc reakcja przejdzie już na powierzchni cebuli, a my będziemy bezpieczni.
Mrożenie cebuli o tyle pomaga, że te wszystkie procesy w niskich temperaturach zachodzą o wiele wolniej.
Z kolei w wysokiej temperaturze (krojenie cebuli przy palniku gazowym) działa w ten sposób, że alliinaza - enzym, który uwalnia się z cebuli jako pierwszy i zapoczątkowuje całą resztę reakcji w wysokich temperaturach się unieczynnia.
A ja po prostu dmucham przy krojeniu. I całe te syfki rozdmuchuję zanim mi wpadną do oczu.

A na koniec zagadka. Od razu powiem, że ja nie znam rozwiązania. Obejrzyjcie dokładnie końcówkę filmu. Przez cały film robili tę zupę cebulową, a na koniec ekipa filmowa zajada się świeżo zrobionym spaghetti :) Skąd tam wziął się makaron? No i znowu zaraz będę głosy, że telewizja kłamie, hehe :)

I jeszcze bardziej na koniec: zupa była naprawdę w porządku! Na kolana nie rzuciła, jadłem lepsze, ale była naprawdę smaczna. Jak będę potrzebował czegoś na szybko to z pewnością do niej wrócę. Zdecydowanie jest warta swojej ceny i jak nie jedliście jej jeszcze nigdy, to w ramach szukania nowych smaków śmiało możecie przetestować.

Wkrótce kolejny przepis z tego samego pierwszego odcinka: krążki cebulowe, czyli rings onion.

A ten odcinek "Gotowania na kolanie" obejrzeć możemy tutaj:
Część 1:

i część 2:

EDIT: No i w końcu niestety byłem jedynym testerem. Kati nie przyjechała, a Madzia stwierdziła: "Tffuuu, ja mam w życiu jakieś zasady! Nie jadam zupy cebulowej!". Niech żałuje. Zupa jest pyszna i cała dla mnie :)



---------------------------------------------------------------------
Chcesz dostawać moje przepisy prosto na e-mail? Wpisz swój adres z prawej strony w okienko "Przepisy prosto na twój e-mail!". Od tej pory żaden przepis Ci nie umknie :)

Komentarze

  1. oglądam, oglądam ... oglądam ... i oczom nie wierzę.
    Pieczecie swoje chleby (to właśnie oglądam od ... huhuuuu ;)), hodujecie zakwas, total natural, żadnych polepszaczy, konserwantów. I nagle klops - zupa na 5-ciu! kostkach rosołowych. I ja sie pytam - o co chodzi!? (i nie, nie mówię tego by krytykować, serio zapytowuję)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż mogę napisać na swoją obronę... Gotowanie na Kolanie nie jest moim programem, nie ja go wymyśliłem. Ja go tylko promuję, bo podoba mi się idea szybkiego i taniego gotowania. W tym programie nie ma założenia, że jest zdrowo. Ma być po prostu szybko i smacznie. Tak "po studencku". Zatem wszelkie zastrzeżenia proszę kierować do twórców programu, ja jestem niejako recenzentem, testerem.
    Zresztą kostka rosołowa raz na jakiś czas nikogo jeszcze nie zabiła.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję, że tutaj jesteś. Zostaw komentarz, napisz, co sądzisz o blogu czy o tym konkretnym przepisie. Nie zostawiaj natomiast w komentarzu linków (ani do swojej strony, ani do żadnej innej) - chyba, że kontekst rozmowy tego wymaga. Jeśli interesuje Cię zareklamowanie się na blogu, to po prostu zajrzyj do zakładki "Współpraca".

Popularne posty