Print Friendly and PDF

Zapiekanka z makaronem Cannelloni

Dalszy ciąg Madziowych szaleństw opisanych tutaj. Teraz do Carlo Rossi jako drugie danie podjechała owa zapiekanka. To dopiero było niebo w gębie! Myślałem, że ta lazania (jakoś wolę pisać tę potrawę po polsku :)) była smaczna, ale te smaki, które odkryłem tutaj to po prostu mistrzostwo świata! Jak już pisałem wcześniej Magda nie przykłada zbyt dużej wagi do ilości/proporcji składników tak więc przepis będzie dość chaotyczny do dowolnej modyfikacji.

Na patelni podsmażamu pół kilograma mielonego mięsa, dorzucamy do niego pokrojoną w kostkę cebulę i paprykę, potem pieczarki (ile kto lubi) i przyprawy: bazylia, czosnek (duuużo), oregano, łagodna papryka, chilli (Magdzie się całkiem sporo sypnęło i w sumie dobrze), sos sojowy, a potem puszkę pomidorów. Jeśli mamy pomidory krojone to dobrze, a jak w całości to po prostu musimy je na patelnie trochę pomiażdżyć i pomaltretować :). Niech się trochę wszystko razem poddusi. Potem zdejmujemy patelnię z ognia i niech stygnie.
Na dno naczynia żaroodpornego (czy też w naszym przypadku zwykłej dużej prostokątnej blachy wyłożonej papierem do pieczenia) wlewamy troche tego sosu/farszu z patelni. Nadziewamy te grube rury cannelloni przygotowanym i ostudzonym farszem i układamy obok siebie. Posypujemy obficie starym serem i pieczemy w piekarniku przez około 30 minut.

Makaron cannelloni, podobnie jak makaron na lazanię nie wymaga wcześniejszego gotowania, farsz wciskamy do surowego makaronu.

Aż ciężko mi uwierzyć, że tak proste danie może być tak niebiańsko smaczne!

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Bez. Chili zamiast pieprzu i słony sos sojowy zamiast soli.

      Usuń
    2. Mięsny farsz smakuje dobrze :-)

      Usuń
    3. Całkiem fajne żarełko ;-) Co prawda trochę zmodyfikowałam - zamiast cannelloni użyłam zwykłych rurek, które polałam farszem, do którego z kolei dodałam pół puszki groszku konserwowego,bo mi zostało po robieniu sałatki jarzynowej ;-)

      Usuń
    4. No i bardzo się cieszę :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję, że tutaj jesteś. Zostaw komentarz, napisz, co sądzisz o blogu czy o tym konkretnym przepisie. Nie zostawiaj natomiast w komentarzu linków (ani do swojej strony, ani do żadnej innej) - chyba, że kontekst rozmowy tego wymaga. Jeśli interesuje Cię zareklamowanie się na blogu, to po prostu zajrzyj do zakładki "Współpraca".

Popularne posty