Print Friendly and PDF

Sos pieczarkowy

www.chleby.info

Okropna niesprawiedliwość mnie dzisiaj spotkała. Byłem w supermarkecie kupić pieczarki na sos, który miałem zamiar zrobić nazajutrz, tak żeby nowy przepis wpadł na bloga. 10 minut do zamknięcia, więc tylko jedna kasa czynna. Już tylko jeden facet przede mną, więc zaraz pik-pik-pik-pik i do domu. Nagle wpada wyraźnie rozgorączkowany typ i podchodzi prosto do kasy od przodu sklepu (czyli tam, gdzie się normalnie od kasy odchodzi) i wyskakuje do kasjera.

- PAMIĘTA MNIE PAN?
- NIE.
- PAN SIĘ PRZYJRZY.
- NIE.
- DOBRZE SIĘ PAN PRZYJRZY! JA TU DZISIAJ BYŁEM, TAK PO 13:00, FLACZKI KUPOWAŁEM.
- TU SIĘ MILIONY POLAKÓW CODZIENNIE PRZEZ TĘ KASĘ PRZEWIJAJĄ. JAK JA MAM WSZYSTKICH PAMIĘTAĆ?
- NIE UDAWAJ PAN TERAZ GŁUPIEGO TYLKO PATRZ!

I wyciąga z reklamówki słoik z flakami, tak do połowy zjedzony.

- NO I PO CO MI TO?
- NO POWĄCHA PAN! ZEPSUTE!

Otwiera ten słoik, zajebało trupem na pół sklepu, ale nie wiem, czy to kwestia upływu terminu przydatności do spożycia, czy te flaczki tak pachną fabrycznie.

- JAK TAKIE ZEPSUTE, TO PO COŚ PAN POŁOWĘ ZEŻARŁ?
- NIC NIE ZJADŁEM, MI JESZCZE ŻYCIE MIŁE! W GARNKU MAM, BO PRZELAŁEM ŻEBY PODGRZAĆ I WTEDY POCZUŁEM!
- A SKĄD JA MAM WIEDZIEĆ, ŻE PAN NIE ZJADŁEŚ, A TERAZ REKLAMUJESZ?
- SPOKOJNIE SPOKOJNIE, ŻONA JUŻ TU ZA MNĄ IDZIE, TYLKO POWOLI, BO GORĄCE, ŻEBY SIĘ NIE OBLAĆ.

Myślę sobie, nie no kurwa, aż czegoś takiego to chyba nie będzie.

Po chwili się okazało, że jednak będzie, bo do sklepu włazi kobieta trzymająca przez ściereczkę kuchenną garnek z flakami – rzeczywiście gorącymi, bo aż para leciała. Podchodzi do tej naszej kasy, kładzie garnek, wyciąga z niego taką drewnianą łyżkę i ją podsuwa kasjerowi pod nos.

- NO SAM PAN SPRÓBUJ I POWIEDZ: ZEPSUTE CZY NIE?

Teraz już tym flaczkami zaczęło klepać w całym sklepie tak, aż facet co przede mną stał, a miał pulpety tej samej firmy, to je wziął i dyskretnie odłożył na tę półeczkę, gdzie są gumy do żucia, kondomy i baterie alkaliczne w rozmiarach małe paluszki i duże paluszki.

Kasjer mówi, że on nie jest jakimś degustatorem jak Gessler Magdalena, tylko trzeba normalnie datę ważności sprawdzić umieszczoną na opakowaniu. Chciał temu typowi zabrać słoik żeby zobaczyć, ale on chyba nie zaczaił, bo go zapomniał puścić i w efekcie jeden ciągnął w jedną, a drugi w drugą i słoik się wyślizgnął i potłukł.

Właściciel flaczków się rozjuszył i krzyczy, że to jest zacieranie dowodów zbrodni, kryminał po prostu, i teraz on się będzie sądził i prywatnie z nim o zniszczenie połowy słoika flaków i cywilnie ze sklepem o oszustwo na przeterminowanym produkcie. No jednym słowem, żeby mu dwa razy płacili.
Wtedy się niespodziewanie włącza ten klient co stał przede mną i odłożył pulpety, i mówi do kasjera, żeby się nie dał zaszczuć, że on jest z rodziny prawniczej, bo ma wujka komornika i się zna na prawie, i ogólnie już od starożytnego Rzymu jest taki przepis, że nie można karać dwa razy za to samo. A Polska jest demokratycznym państwem prawa i chuj.

Gość od flaczków już był wkurwiony i widocznie coś źle zrozumiał, bo mówi do tego kuzyna komornika, że jak ty się bydlaku to mojej żony odzywasz? A ten mówi, że dobrze słyszał, że chuj. No to flaczkarz już do niego leci z łapami, już ma być awantura, a tu nagle kasjer wstaje, ściąga czapkę, mówi, że on to pierdoli, że on już dłużej w tej robocie nie może, że on odchodzi. Jebnął czapkę we flaki na podłodze aż plasnęło, popłakał się i wychodzi ze sklepu.

Żona – ta, co garnek przyniosła – mówi do tego swojego męża:

- WIDZISZ MARIAN CO ZNOWU NAROBIŁEŚ? LEĆ SIĘ Z PANEM PRZEPROŚ!

I widać było, że się wszystkim zamieszanym zrobiło głupio, nerwy opadły momentalnie, a Marian poszedł za sprzedawcą i mu mówi, że w gruncie rzeczy to się nic nie stało, to tylko jakieś tam głupie flaki za 10 złotych i jakoś się na pewno dogadają. Sprzedawca otarły łzy i pyta czy tak, czy na pewno?

To Marian mu mówi, że tak, że jasne. To się jeszcze włączył ten gość z rodziny prawniczej i powiedział, że on służy pomocą jako mediator i w tradycji prawnej istnieje coś takiego jak sądy pokoju, a żona Mariana mówi, że to jest bardzo piękne i wzruszające określenie i jeżeli mają w sklepie jakiś czajnik to może ona by herbaty zaparzyła i by sobie wszyscy na spokojnie porozmawiali, a mogliby i flaków zjeść, bo w gruncie rzeczy to nie są takie złe. No i poszli wszyscy z tym garnkiem na zaplecze do pokoju socjalnego, pełniącego chwilowo funkcję pokoju sądowego, a właściwie sądu pokoju.

Ja czekam jak głupi przy tej kasie, że może się jakoś szybko pogodzą, albo jakiś sprzedawca przyjdzie na zamianę, bo inaczej to tych pieczarek nie kupię i przepisu na bloga nie będzie i obiadu na jutro tym bardziej nie będzie. Niestety zamiast kasjera przyszedł gdzieś z tyłu sklepu ochroniarz. Popatrzył na mnie, na te rozjebane po całej podłodze flaczki i powiedział, że po pierwsze to od 5 minut już jest zamknięte, a po drugie, to kto niby moim zdaniem będzie po mnie ten burdel sprzątał. No i co miałem robić? Wziąłem tę czapkę kasjera, posprzątałem przy jej pomocy wyjebane na podłogę flaczki, zostawiłem na kasie 3,99 za te pieczarki (akurat promocja była, dlatego zależało mi żeby dzisiaj kupić, bo jutro już by promocji nie było) i poszedłem do domu. Widzicie jak ja się muszę poświęcać żeby te wszystkie przepisy dla Was przygotowywać?

www.chleby.info

www.chleby.info

PRZEPIS NA SOS PIECZARKOWY

Sos pieczarkowy – składniki:

500 g pieczarek
2 średnie cebule lub 1 duża (w sumie jakieś 250 g)
2 łyżki masła
200 g śmietany (co najmniej 18%)
2 ząbki czosnku
Natka pietruszki
Sól, pieprz
Olej do smażenia

Sos pieczarkowy – wykonanie:

Zaczynamy od pokrojenia cebuli w kosteczkę. Szklimy ją na patelni, na oleju. W tym czasie pieczarki kroimy na połówki, a każdą połówkę na plasterki, a czosnek drobno siekamy. Dodajemy do cebuli i dusimy dość długo. Pieczarki muszą puścić wodę i co najmniej dwukrotnie zmniejszyć swoją objętość. My dusimy nie krócej niż pół godziny.

Gdy uznany, że pieczarki są już dostatecznie podduszone, to dodajemy do nich sól, pieprz, masło, natkę pietruszki i mieszamy. Gdy masło się rozpuści – dodajemy śmietanę. Mieszamy o smażymy całość jeszcze 1-2minuty.

Taki sos można wykorzystać na wiele sposobów: do duszonego mięsa, do placków ziemniaczanych, makaronu czy – tak jak my – do kotletów ziemniaczanych. Na które to kotlety przepis otrzymacie niebawem.

Smacznego!

Polecamy również nasz przepis na pikantne kiełbaski sojowe z pieczarkami.

www.chleby.info

www.chleby.info

Komentarze

  1. No nie!!! jak zwykle kupa śmiechu!! czekam z utęsknieniem na następną opowiastkę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega wstępny opis, viral będzie na bank

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję, że tutaj jesteś. Zostaw komentarz, napisz, co sądzisz o blogu czy o tym konkretnym przepisie. Nie zostawiaj natomiast w komentarzu linków (ani do swojej strony, ani do żadnej innej) - chyba, że kontekst rozmowy tego wymaga. Jeśli interesuje Cię zareklamowanie się na blogu, to po prostu zajrzyj do zakładki "Współpraca".

Popularne posty