Calzone z kurczakiem
Dzisiaj odrobina włoskiej kuchni, czyli calzone z kurczakiem. Właściwie to nie jestem pewien czy Włosi calzone robią z kurczakiem. Pewnie nie, dlatego tylko odrobina tej włoskiej kuchni. Bo że calzone robią to nie ulega wątpliwości. A jest to taki ni to pieróg, ni to pizza. Taka jakby pizza składana na pół i sklejana jak pieróg. To tak w skrócie, takie amatorskie wytłumaczenie. Ale chyba najbardziej trafne.
Ale skoro o kurczakach mowa to opowiem Wam historię. Uwaga, mogą gdzieniegdzie pojawić się wyrazy powszechnie uznane za wulgarne.
Za dzieciaka byłem u babci na święta, był to okres przedsylwestrowy, a ja przeżywałem akurat pierwsze zajawki z fajerwerkami i petardami. Chodziłem po podwórku i sobie strzelałem takimi małymi gówienkami z oznaczeniem 201. Nagle ujrzałem babciną zagrodę z kurakami i pomyślałem, że fajnie by było wystraszyć parę tych dziobatych bestii, ale na te małe petardy pipki się już uodporniły, bo kampiły przy płocie i patrzyły jak szczelam. Więc ze swojego arsenału wyciągnąłem możliwie jak największego, grubego jak skurwysyn Achtunga, którego potocznie z sebkami nazywaliśmy CZACHA. Skurwiel był tak gruby, że ledwo się mieścił w moje małe łapki. Osłaniając się od wiatru, podpaliłem wielką, pomarańczową siarkę, buchającą mi prosto w twarz piekącym dymem. Natychmiast odrzuciłem czachę za płot, a te głupie kuraki pomyślały, że rzuciłem im coś do żarcia, bo dosłownie całe jebane stado się zbiegło do tej dymiącej petardy, jak stado napalonych nacjonalistów do bezbronnego uchodźcy. Zacząłem krzyczeć na kuraki "NIEE, IDIOCI, NIE DZIOBCIE TEGO, UCIEKAJCIE!". Oczywiście nie posłuchały mnie, radośnie konsumując Achtunga. Nagle jak pizgło basowym hukiem, to kuraki rozbiegły się w losowych kierunkach, biegając w kółko po zagrodzie i gdakając na całą wieś. Niektóre miały w całości lub w połowie upierdolone dzioby, a w epicentrum wybuchu leżał jeden półmartwy kurak z naderwaną głową. Zanim echo po wybuchu przestało się roznosić, ja już oblany zimnym potem, szukałem kryjówki przed babcią. Skryłem się za beczkami z paszą i zakryłem pustymi workami po pszenicy. Zanim jeszcze zdążyłem się dobrze skryć, usłyszałem z podwórka jazgot babci "JOK JO CIE ZNOJDE PIERUNIE PASKUDZIE MAŁY TO CI CHYBA ŁEB ODRUMBIE!". Pół dnia przesiedziałem w mojej kryjówce zanim pod wieczór znalazł mnie tata, który śmiechał z całej sytuacji. Babcia musiała ubić 5 kuraków z 15, które posiadała i przez całe święta się do mnie nie odzywała, a mój arsenał został skonfiskowany aż do sylwestra.
Ta historia oczywiście nie jest prawdziwa, po prostu taki żałosny ze mnie typek, że muszę się chwytać czegokolwiek żeby zachęcić Was do czytania mojego bloga. W końcu nie samym jedzeniem człowiek żyje, pośmiać się też trzeba. O ile w ogóle jest się z czego pośmiać... Przejdźmy zatem do calzone.
PRZEPIS NA CALZONE Z KURCZAKIEM
Calzone z kurczakiem - składniki
Na ciasto (2 wielkie calzone):
500 g mąki tortowej1 szklanka wody gazowanej
20 g świeżych drożdży
4 łyżki oliwy
1 łyżeczka soli
Farsz:
1 pierś z kurczaka
pieprz mielony
słodka papryka w proszku
1 papryka świeża
kilkanaście pieczarek
kilkanaście pieczarek
1 cebula
1 puszka kukurydzy
twardy ser żółty (typu parmezan)
oregano w proszku
Ciasto:
Drożdże rozpuszczamy w wodzie i zostawiamy na 10 minut. Po tym czasie łączymy z pozostałymi składnikami i przez 10 minut wyrabiamy elastyczne ciasto. Formujemy kulkę, wkładamy do miski i zostawiamy do wyrośnięcia na 1 godzinę.
Calzone z kurczakiem - wykonanie
Ciasto:
Drożdże rozpuszczamy w wodzie i zostawiamy na 10 minut. Po tym czasie łączymy z pozostałymi składnikami i przez 10 minut wyrabiamy elastyczne ciasto. Formujemy kulkę, wkładamy do miski i zostawiamy do wyrośnięcia na 1 godzinę.
Farsz:
Cebulę kroimy w kostkę i dusimy na niewielkiej ilości oleju.
Cebulę kroimy w kostkę i dusimy na niewielkiej ilości oleju.
Pierś myjemy i kroimy w niewielką kostkę. Przyprawiamy pieprzem i słodką papryką i dorzucamy do cebuli, smażymy na niewielki ogniu (żeby nie przypalić cebuli), aż będzie dobra.
Świeżą paprykę kroimy w paski, pieczarki w ósemki (lub ćwiartki jeśli są małe). Dodajemy na patelnię do kurczaka i cebuli i dalej dusimy. Dorzucamy także odcedzoną z zalewy kukurydzę. Dusimy kilka minut, wyłączamy i czekamy aż ostygnie.
Ciasto dzielimy na 2 części, wałkujemy niezbyt cienko (ok 3 mm grubości) i na połowę ciasta wykładamy farsz, zostawiając czyste krawędzie. Posypujemy startym serem i oregano. Przykrywamy drugą połową i zlepiamy jak pieroga. Żeby ciasto sprawiało wrażenie mocno pulchnego przed zlepieniem ostatniego centymetra "pieroga" można włożyć do środka słomkę, delikatnie nadmuchać i szybko skleić.
Pieczemy 15 minut w 210 stopniach.
wygląda pyyysznie!
OdpowiedzUsuńNie podajesz w skladnikach ile ich ilosciowo,wagowo.Ponadto nie ma slowa o pieczarkach w składnikach...wszystko wychodzi na jaw w trakcie...
OdpowiedzUsuńPieczarki już dopisałem, dzięki za czujność. Natomiast co do ilości... Tam, gdzie było to możliwe to dopisałem ilości, mam nadzieję, że teraz nieco rozwiałem Twoje wątpliwości. Wa razie czego pytaj, gdyby coś jeszcze było niejasne.
UsuńDzisiaj robię :-)!
UsuńDo wody z drożdżami można by dodać łyżeczkę cukru...? Jako pozywka dla drozdzy ...jak sądzisz ?
UsuńZ pewnością to nie zaszkodzi. Ale my robiliśmy bez cukru i też dało radę ;)
UsuńOk,po degustacji dam znac :-)
UsuńJestem juz po...uff świetne,pyszne !!!Zrobilemdwa mega wielkie (jeden wersja dla dzieci,drugi dla rodziców :-). Woda gazowana do ciasta to rewelacyjny pomysł. Ciasto wyrosło mięciutkie,wrecz puszyste!!!Dzieki za przepis !!!
OdpowiedzUsuńCo tam calzone?! Niech oddaje buty!!!
OdpowiedzUsuńJeszcze się z nim rozprawię, to nie koniec historii ;)
UsuńTakie pyszności tutaj! A akurat jest pora obiadowa ;) Jutro wypróbuję przepis, dzięki!
OdpowiedzUsuń