Print Friendly and PDF

Nalewka z rabarbaru

Nalewka z rabarbaru

Jakiś czas temu wypuściliśmy się z Madzią "na miasto". Dla nas to nie byle jakie wydarzenie, bo zwykle nie wyściubiamy nosa z naszego zadupowia. Ale akurat był jakiś dzień wolny od pracy więc mogliśmy zrobić zwiad po rewirze. Powłóczyliśmy się parę godzin po Starówce i głodni i spragnieni zakotwiczyliśmy w jakimś lokalu. Wchodzimy, rozglądamy się gdzie by tu usiąść, aż nagle zza pleców słyszę "Paweł, Paweł!". W sumie nie powinno mnie to dziwić, gdzie nie pójdę tam mnie znają. Nooo, teraz może już nie, ale kiedyś brylowałem "na salonach" :) No nic, odwracam się, patrzę, a za barem moja kumpela! No to się ucieszyłem. Fajnie było pogadać, powspominać i tak po prostu o dupie Marynie pogadać. Zostaliśmy ugoszczeni naprawdę zacnie. Nakarmieni, napojeni... Jakby co z czystym sercem polecamy Karmnik na warszawskiej Starówce. Klimat fajny, jedzenie jeszcze lepsze.
     
Ale co to ma do nalewki rabarbarowej? Otóż byliśmy już po iluś-tam piwach i dość głośno z Madzią gadaliśmy. I wygłaszałem jedną z moich "genialnych" złotych myśli na temat nalewek, które robię. Na tyle głośno dzioba darłem, że usłyszała to Czerwona, właśnie ta moja kumpela. I akurat, zupełnie przypadkiem, miała pod ręką jakąś nalewkę. Mówiąc szczerze nie wiem, czy sprzedają tam domowe nalewki czy tak przypadkiem pod barem akurat miała :) Nalała nam i mówi żebyśmy zgadli co to. Madzia umoczyła dzioba, ja umoczyłem i ni cholery nie wiemy. Wiemy tylko, że naprawdę dobre to jest! Pewnie gdybyśmy nieco bardziej trzeźwi byli to rozpoznalibyśmy smak rabarbaru. Bo uraczeni zostaliśmy właśnie nalewką rabarbarową! Była pyszna! Dlatego też postanowiłem sam taką zrobić.

Składniki są proste i nie ma ich wiele:

1 kg rabarbaru
1 litr wódki
200-400 g cukru (dokładną ilość opisuję poniżej)

Poszperałem w internecie i okazało się, że właściwie istniej tylko jeden sposób zrobienia tej nalewki. No, może dwa, ale podobne do siebie: jeden z całego rabarbaru, a drugi z wyciśniętego soku. Nieważne, generalnie wszystko sprowadza się do jednego. Ale ten przepis mnie zastanowił. Bo mówi on, że najpierw na tydzień zasypujemy rabarbar cukrem, a potem dolewamy wódki. I trzymamy 6 tygodni. Niby wszystko w porządku, brzmi rozsądnie, ale przyszedł mi pewien pomysł do głowy. A gdyby tak najpierw zalać rabarbar wódką, potrzymać sześć tygodni, potem wódkę zlać, a rabarbar zasypać cukrem? I potem ten syrop, który się wytworzy połączyć z wódką. O tyle to ma sens, że po zlaniu wódki z rabarbaru, w rabarbarze, wewnątrz, zostanie jeszcze całkiem sporo cennej wódki. Robiąc pierwszym sposobem pewnie można wycisnąć rabarbar i coś tam jeszcze odbierzemy. Ale robiąc drugim sposobem cukier sam wyciągnie wódkę ze środka. A potem dodatkowo można jeszcze wycisnąć.

Miałem dylemat, którym sposobem zrobić, bo po pierwsze chciałem żeby wyszło mi tak samo dobre jak w Karmniku, a po drugie nie chciałem nic zepsuć, bo sezon na rabarbar zbyt długi nie jest więc dubla nie będzie. Zatem zrobiłem dwoma sposobami, tak żeby móc porównać.

Miałem też dylemat ile cukru dodać. I problem taki sam jak powyżej: jeżeli spieprzę to powtórka dopiero za rok. Niedobrze...Zatem nastawiłem aż 5 słoików tej nalewki, któryś na pewno będzie dobry :) Zacząłem od 200 g cukru i w każdym słoju o 50 g więcej: 250, 300, 350 i 400 g. Dwa ostanie słoje zrobiłem tym drugim sposobem, czyli najpierw wódka, potem cukier. Opiszę więc obie metody:

SPOSÓB 1:
Rabarbar kroimy na kawałki i w dużym słoju zasypujemy cukrem. Odstawiamy na 3-4 dni (do całkowitego rozpuszczenia się cukru) codziennie wstrząsając słojem
Dolewamy wódkę i zostawiamy na 6 tygodni. Po tym czasie filtrujemy i butelkujemy. Nadaje się do picia od razu, ale najlepiej smakuje dobrze schłodzone.

SPOSÓB 2:
Rabarbar kroimy na kawałki i w dużym słoju zalewamy wódką. Odstawiamy na 6 tygodni i codziennie wstrząsamy słojem. Tak żeby wódka dobrze weszła w rabarbar
Po tym czasie zlewamy wódkę do drugiego słoja, a rabarbar zasypujemy cukrem. Wstrząsamy codziennie żeby cukier się rozpuścił i po 3-4 dniach łączymy z wódką z pierwszego słoja. Filtrujemy i butelkujemy. Nadaje się do picia od razu, ale najlepiej smakuje dobrze schłodzone.

DEGUSTACJA:
Przyszła pora degustacji i już wszystko jasne. Wydaje mi się, że nie ma znaczenia, którym sposobem się robi. Prostszy wydaje mi się sposób pierwszy. Znaczenie ma za to ilość cukru. Już wiem, że nie może go być zbyt mało. Jak pisałem wcześniej zrobiłem 5 różnych nalewek i do każdej dawałem odpowiednio: 200, 250, 300, 350 i 400 gram cukru. Dwie pierwsze (200 i 250 g) są zdecydowanie niedosłodzone. Za mało cukru. Sytuacja się poprawia od 300 g. Ta już nadaje się do picia. 350 g była jeszcze lepsza, a 400 g jeszcze lepsza :) Nawet, wydaje mi się, że gdy następnym razem będę robił to dodam 500 g cukru. Taka ilość będzie perfekcyjna, doskonale się zgra z kwaśnym smakiem rabarbaru.
Ale okazało się, że te dwie pierwsze wcale nie są stracone. Idealnie smakowały jak dodałem do nich trochę syropu z malin.

Smacznego!


Nalewka z rabarbaru


Nalewka z rabarbaru

Komentarze

  1. Na pewno wypróbuję :) nigdy nie próbowałam rabarbarówki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super przepis, pozdrawiam i zapisuję!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się smakowicie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. mam rabarbar, trzeba będzie spróbować

    OdpowiedzUsuń
  5. Za dużo cukru też niemożna dodać bo bedzie za słodkie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Domowe alkohole! Brzmi ciekawie a co na przystawkę? Spróbuj zaglądnąć do kuchni Kcalmara pełnej zdrowych i smacznych inspiracji... idealnych pod twój wyrób :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki za ten przepis! Zawsze robię nalewki metodą drugą i jak dotąd się to sprawdzało, natomiast przy rabarbarze postraszono mnie, że nie ma mowy o drugiej metodzie, zalewasz rabarbar litrem miodu lipowego na 24h i tak ma być. Dla mnieitr miodu to zdecydowanie za słodko, wolę nalewki wytrawne, więc dzięki Ci za przetestowanie :) mogę podzielić się doświadczeniami z agrestówką w zamian, bo trochę przy niej posiedziałam i wyszedł sztos.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję, że tutaj jesteś. Zostaw komentarz, napisz, co sądzisz o blogu czy o tym konkretnym przepisie. Nie zostawiaj natomiast w komentarzu linków (ani do swojej strony, ani do żadnej innej) - chyba, że kontekst rozmowy tego wymaga. Jeśli interesuje Cię zareklamowanie się na blogu, to po prostu zajrzyj do zakładki "Współpraca".

Popularne posty