Nigdy jeszcze nie robiłem bagietek. No to chyba najwyższa pora spróbować, prawda? Trochę się obawiałem, ale to taki strach jaki zawsze ogarnia człowieka jak coś nowego robi. Taki strach połączony z podnieceniem. Sam nie wiem jak to nazwać. Tak czy siak ochoczo zabrałem się za bagietki, a z pomocą, tzn. z inspiracją kolejny raz przyszedł mi blog Liski :)
400 g mąki pszennej
2 łyżki oliwy z oliwek
1 duża cebula
1 łyżeczka maku
2 łyżeczki cukru
1,5 łyżeczki soli
250 ml wody
Dwie łyżki oliwy wlewamy na patelnię i szklimy na niej drobno pokrojoną cebulę. Resztę składników wrzucamy do dużej miski i wyrabiamy ciasto. Jak cebula przestygnie to dorzucamy i cebulę razem z oliwą, jeśli jeszcze zostało jej coś na patelni.. W sumie gnieciemy ciasto 20 minut. Będzie dość luźne, trochę będzie się lepiło dłoni. Przykrywamy szmatką i odstawiamy do wyrośnięcia na 1 godzinę.
Następnie wywalamy ciasto z miski na stolnicę. Nie będzie łatwo, bo ciasto będzie się naprawdę kleiło. I tutaj ważne jest, żeby podsypywać mąki tak mało jak się da. Więc podsypujemy na stolnicę troszkę mąki i dzielimy ciasto na 3 części. Każdą z tych części wałkujemy na prostokąt (delikatnie podsypując mąką). Krótsze boki prostokąta składamy do środka, potem tak samo składamy dłuższe boki, sklejamy i w dłoniach rolujemy na długie wałki. Układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i ponownie przykrywamy ściereczką na godzinę. Po wyrośnięciu robimy na bagietkach kilka ukośnych nacięć - ostrym nożem lub żyletką.
Nagrzewamy piekarnik do 230 stopni. Wstawiamy bagietki do piekarnika i na dno wysypujemy szklankę kostek lodu lub spryskujemy wnętrze wodą ze spryskiwacza.
Po 10 minutach zmniejszamy temperaturę do 210 stopni i pieczemy kolejne 30 minut.
Po upieczeniu spryskujemy delikatnie bagietki wodą i zostawiamy w piekarniku do całkowitego wystudzenia.
Smacznego :)
---------------------------------------------------------------------
Chcesz dostawać moje przepisy prosto na e-mail? Wpisz swój adres z prawej strony w okienko "Przepisy prosto na twój e-mail!". Od tej pory żaden przepis Ci nie umknie :)
ale te bagietki Ci nie wyrosły...
OdpowiedzUsuńspróbuj raz jeszcze
przy chlebach warto trzymać się ściśle przepisu - zwłaszcza gdy jesteśmy w jakiejś dziedzinie początkującymi - jak u Ciebie - po raz pierwszy piekłeś bagietki
wybrałeś do inspiracji bagietkę z mąką orkiszową i zupełnie zmieniłeś proporcje (bo też i mąka pewnie zachowywała się inaczej); wiele osób zachwyca się tym przepisem ze zwykłej mąki chlebowej: http://pracowniawypiekow.blogspot.com/2008/12/bagietka-chrrrrrrupica.html
Heh, prawda, prawda. Nie bardzo wyrosły :( Ale w sumie smaku to nie zmieniło, dlatego postanowiłem - mimo wszystko - opublikować ten przepis.
OdpowiedzUsuńA nie wyrosły nie z powodów złych proporcji składników (tego jestem prawie pewien), a raczej dlatego, że sam się nie do końca stosowałem do własnego przepisu :) No i wyszło co wyszło :) Wydaje mi się (pewności oczywiście mieć nie mogę), że jak się dokładnie z tego przepisu zrobi, to powinno wyjść jak trzeba. Zresztą niedługo sam to sprawdzę :)
A że nie mam w zwyczaju retuszować zdjęć - bo lubię naturalność) - więc zamieściłem takie zdjęcia jak bułki wyszły.
Dziękuję zatem za uwagi i komentarz :)
ja bym jednak nie zamieszczała przepisu - zwłaszcza na pieczywo - który jest niedopracowany lub robiony "na oko" - żeby blog był godny zaufania i wiarygodny, żeby nikt nie bał się że może nie wyjść; w pieczeniu chleba niezwykle ważna jest precyzja, a jeśli ktoś trafi na Twój przepis i mu się nie uda to może zniechęcić się do pieczenia w ogóle - co jest bardzo możliwe - pamiętam jak nie wyszły mi "bułeczki, które rosną kiedy śpisz" - skorzystałam chyba ze złego przepisu i przestałam piec na kilka lat
OdpowiedzUsuńOczywiście zależy mi żeby blog był godny zaufania i wiarygodny - co do tego nie ma dwóch zdań. Tak samo bardzo zależy mi na opinii moich czytelników i bardzo sobie cenię ich zdanie. Tak więc pójdziemy na kompromis: przepis zostanie, a ja tak szybko jak to możliwe zrobię z tego przepisu jeszcze raz te bagietki. I jeśli wyjdą porządnie (a myślę, że tak) to przepis zostanie, a jak nie wyjdą to znaczy, że ty masz rację i jestem leszczem i muszę czym prędzej przepis usunąć :)
OdpowiedzUsuńBo naprawdę wydaje mi się, że wszystko poszło nie tak tylko dlatego, że nie bardzo się przyłożyłem do tego i przepis potraktowałem dość luźno (a prawdę mówiąc nigdy wcześniej tak nie lekceważyłem zaleceń przepisów).
Ale zobaczymy, zrobię raz jeszcze i się okaże.
to powodzenia!
OdpowiedzUsuńnie nazywaj się leszczem ;)