Print Friendly and PDF

Zupa krem z batata (słodkiego ziemniaka)

www.chleby.info

Dzisiaj mamy dla Was rewelacyjną, aksamitną zupę krem z batata, czyli słodkiego ziemniaka, z mlekiem kokosowym. Powiem Wam szczerze, że taką zupą mógłbym się codziennie objadać. Jest lekko pikantna i doskonale rozgrzewa.

Ale zanim przejdziemy do przepisu, mam dla Was pewną historię, jak zwykle zresztą. Bo wiem, że część z Was traktuje naszego bloga jako swego rodzaju poradnik. Co oczywiście bardzo nas cieszy. Ale chcemy żeby to nie był tylko poradnik kulinarny.

Wiele osób zmaga się często z remontami u sąsiadów. Hałas jest nie do zniesienia, ciężko w domu wytrzymać. Tak jak u nas teraz właśnie. Własnych myśli zebrać nie mogę, nie mówiąc już o gotowaniu. Koszmar po prostu. Ja rozumiem, że trzeba być wyrozumiałem, w końcu my też kiedyś robiliśmy remont i też kiedyś hałasowaliśmy. Ale czasami to aż ręce opadają. Dlatego przedstawimy Wam taką oto historię. Padają w niej gdzieniegdzie słowa powszechnie uznane za wulgarne, więc jeśli należycie do grona tych wrażliwych czytelników, to przejdźcie najlepiej od razu do przepisu na zupę.
     

Tak się nieszczęśliwie złożyło, że w mieszkaniu nad naszym, jak i w mieszkaniu pod naszym, prowadzony jest równocześnie remont. Jak na dole wiercą, to na górze kują - jak na dole kują, to na górze, w mordę, wiercą! Ze 3 tygodnie temu się to zaczęło, a jak nowych właścicieli pytałem ile zajmie remont, to mówili, że góra tydzień. Dzisiaj przekroczone zostały wszystkie granice, bo i na dole i na górze kuli i wiercili jednocześnie. Siedziałem z zatyczkami w uszach i jeszcze czapce na to naciągniętej, żeby bardziej tłumiło. A jest lato więc rozumiecie chyba, że siedzenie w czapce nie należało do najbardziej komfortowych.
Wkurwiłem się, opracowałem plan, założyłem dresy i koszulkę roboczą, co ją kiedyś ufajdałem farbą i poszedłem najpierw do ekipy na dół. Ważne jest, że za dnia to ja prawie nie wychodzę z domu, więc ci robotnicy to mnie może raz widzieli przelotem.

Więc z majstrem z dołu taka rozmowa się wywiązała:
Ja: - Dzień dobry!
Majster: - Dobry.
- Ja tu dwa piętra wyżej robię i mnie szef przysłał żebyś pan dał wiertarkę udarową, bo nam się popsuła. Tylko szef mówił, żebyś pan szybko dał i nie jakąś chujową, tylko dobrą (starałem się to mówić jak najbardziej wnerwiającym tonem) Majster Janusz się chwilę zawahał i mówi: 
- Jak ten twój szef coś chce, to niech sam zejdzie i poprosi. Co to, kurwa, znaczy "żeby dał"?! Poproszę się mówi!
- Ja to nie wiem, mówię, co szef mówił, ale mu przekażę co pan mówi. 

Teraz poleciałem szybko piętro nade mną, do tego drugiego remontu. I znów rozmowa: 
Ja: - Dobry.
Majster: - Dobry. 
- Ja tu na dole robię, dwa piętra pod wami, i mnie majster przysłał się zapytać kiedy wiertarkę oddacie. 
- Jaką, kurwa, wiertarkę?! 
- Ja to nie wiem jaką, bo to wczoraj pożyczaliście podobno, a mnie nie było wtedy na robocie.
- Nic nie braliśmy! Co ty pierdolisz! Własną mamy, Boscha. Nie taką dziadowską jak wy! 
- Ja to nie wiem, ale to może pan sam szefowi powie, bo strasznie wkurwiony jest i wyklinał na pana, że pan kradniesz.
- Taaaa? Kradnę? To ja tam zaraz se zejdę z nim pogadać. 

Znowu szybko lecę dwa piętra niżej, czyli do remontu pode mną. I mówię:
- Panie, majster mówił żebyś pan jednak szybko dał tę wiertarkę, albo on się tu przejdzie i będziesz pan miał problem, bo on nerwowy jest.
- Tak, kurwa? No niech schodzi, zobaczymy.
- No dobra, to ja przekażę.

A następnie szybko uciekłem do mieszkania i przez lekko uchylone drzwi oczekiwałem na to, co stać się musiało. Parę chwil minęło i majster z góry leci do tego na dole. I darcie mordy słychać:
- Co jest?
- O chuj ci człowieku chodzi z tą wiertarką?
- Ale grzeczniej może, co?
- Co grzeczniej, jak sam mnie pan wyzywasz!
- Weź się człowieku chory w łeb pierdolnij! 
- Sam się cymbale pierdolnij!

Janusze się zaczęły szarpać, ale ta ekipa z dołu ich rozdzieliła. Jeszcze słyszałem, jak i na górze i na dole majstrowie drą mordy do swoich ekip, jak to nie wytrzymają i załatwią tego drugiego. Ten z dołu się tak wkurwił, że skończyli pracę na dzisiaj bo "NIE WYTRZYMAM, NO MUSZE SIĘ IŚĆ NAPIĆ!". Ale jeszcze zanim Janusz z dołu poszedł na tę swoją wódkę, to cichcem napryskał tym na górze w zamki i zawiasy w drzwiach pianką poliuretanową, tak więc tamci zamiast kuć i wiercić resztę dnia spędzili na czyszczeniu i usuwaniu tej pianki. Tak oto miałem spokojny dzień i bez problemu mogłem przygotować dla Was ten wpis na blogu. Bo inaczej to chyba by się nie dało.

Tak więc mamy nadzieję, że dzięki naszemu blogowi nauczycie się nie tylko gotować, ale i ogólnie radzić sobie w życiu. A niebawem dalsze porady życiowe, np. jak podrywać dziewczyny w barze. A tymczasem zajmijmy się już tą zupą.


PRZEPIS NA ZUPĘ-KREM Z BATATA (SŁODKIEGO ZIEMNIAKA)

Zupa krem z batata (słodkiego ziemniaka) - składniki

Składniki: 
800 g słodkiego ziemniaka (batata) pokrojonego w kostkę 
250 g marchwi pokrojonej w drobną kostkę 
200 ml mleka kokosowego 
1 duża cebula pokrojona w cienkie piórka 
800 ml wywaru warzywnego lub drobiowego
1 mały pęczek kolendry drobno pokrojonej 
sól, pieprz, chili, curry i imbir w proszku
olej do smażenia

Zupa krem z batata (słodkiego ziemniaka) - wykonanie


Najpierw musicie mieć przygotowany bulion, czyli bazę do zupy. Uzyskacie go obgotowując długo warzywa (włoszczyznę) albo porcję rosołową czy inne mięso. Zresztą pewnie każdy z Was ma jakiś swój sprawdzony sposób na bulion.

Cebulę kroimy w piórka i szklimy w garnku na oleju. Dodajemy marchew, ziemniaki i przyprawy. Smażymy około 5 minut i dodajemy bulion. Kiedy zacznie się mocno gotować, zmniejszamy ogień. Gotujemy bez przykrycia około 25 minut (aż ziemniaki i marchew zmiękną). Dodajemy mleko kokosowe, mieszamy, zdejmujemy z ognia i miksujemy, aż otrzymamy aksamitny krem. Następnie gotujemy jeszcze przez kilka chwil i podajemy.

Nalewamy do miseczek i posypujemy kolendrą. Można dodać kilka ziarenek czerwonego pieprzu i odrobinę octu balsamicznego (chociaż i bez niego zupa jest dostatecznie pyszna). My dodatkowo podaliśmy zupę z czipsem z batata. Robi się je bardzo prosto: obieraczką do warzyw zeskrobujemy bardzo cienkie plastry batata, smarujemy oliwą z obu stron i kładziemy na kratkę z piekarnika. Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni i pieczemy czipsy przez kilkanaście minut, aż będą rumiane.

Smacznego!

Polecamy również nasz przepis na żurek.


www.chleby.info

Komentarze

  1. Mmmm, brzmi dobrze, zwłaszcza w takich momentach, gdzie nie chce się stać przy garnkach i pilnować, czy czasami coś się nie przypali. A i dzieciom w formie zblendowanej można przemycić więcej warzyw :)

    OdpowiedzUsuń
  2. kiedyś próbowałem w pewnej restauracji, niestety jak dla mnie była zbyt słodka. myślę, że to kwestia odpowiedniego przyprawienia, dlatego dam jej szansę :) i teraz spróbuję zrobić swoją własną.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, bardzo na czasie i zawsze miałam chęć na to

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze nie miałem okazji skosztować takiej zupy, ale wypróbuję przepis. Mam nadzieje, że mi posmakuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi ciekawie trzeba będzie mi spróbować

    OdpowiedzUsuń
  6. Mistrzu, dziś nadszedł dzień, gdy ugotuje ta zupę ��

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję, że tutaj jesteś. Zostaw komentarz, napisz, co sądzisz o blogu czy o tym konkretnym przepisie. Nie zostawiaj natomiast w komentarzu linków (ani do swojej strony, ani do żadnej innej) - chyba, że kontekst rozmowy tego wymaga. Jeśli interesuje Cię zareklamowanie się na blogu, to po prostu zajrzyj do zakładki "Współpraca".

Popularne posty