Przypadkiem zupełnie weszliśmy w posiadanie dość dużej - delikatnie mówiąc - ilości jabłek. Tak jakoś prawie 80 kg. Trzeba było coś z nimi na szybko zrobić. Bo to takie swojskie jabłka, nie pryskane, nie woskowane, długo nie poleżą. Tym bardziej, że to same spady, w dużej części obite nieco. Mieliśmy przerobić je na cydr, taki plan był ambitny. Wszyscy mówili, żeby dać sobie z tym spokój i zrobić cydr z gotowego soku jabłkowego. Mówili, mówili... Ale my zawsze staramy się podejść ambitnie do tematu. Finał tego był taki, że po 3-4 kg zajechaliśmy na śmierć naszą sokowirówkę. Zostaliśmy zatem z wanną pełną jabłek. Musieliśmy więc na szybko jakoś je przetworzyć. Zatem jak rano zabraliśmy się do roboty tak skończyliśmy (z krótką przerwą wieczorem na pizzę) około 3:30 w nocy. Ale było warto: kilkanaście litrów octu jabłkowego, kilkanaście różnych dżemów, musów, gotowych jabłek do szarlotki i siedem różnych jabłkowych nalewek. I wszystkie te przepisy zaprezentujemy Wam na blogu, więc w sumie dobrze wyszło.
U nas dość dużo się octu używa więc te kilkanaście litrów to wcale nie taki jakiś gigantyczny zapas. Owszem, na długo starczy, ale też bez przesady. Jak byśmy zrobili więcej to też byłoby dobrze :)