Print Friendly and PDF

Recenzja książki "W piekarni Pięciu Przemian" Anna Czelej

Recenzja książki "W piekarni Pięciu Przemian" Anna Czelej

Jakiś czas temu zostało nam zaproponowane zapoznanie się z nową książką Anny Czelej "W piekarni Pięciu Przemian". Z dużym entuzjazmem zgodziliśmy się, bo chlebki są tym co tygryski takie jak my lubią najbardziej! To piąta książka z serii traktującej o tej niezwykle magicznej metodzie przygotowywania posiłków. Ale co to właściwie jest tych 5 przemian? Jest to tradycja wywodząca się z medycyny chińskiej, ściśle mówiąca o przynależności człowieka do natury. Kuchnia ta mówi o odpowiednim przygotowywaniu posiłków, tak by czerpać z nich jak najwięcej energii. Dlatego posiłki komponuje się zgodnie z odpowiednią kolejnością, a produkty muszą należeć do wszystkich pięciu żywiołów, czyli: ognia, ziemi, metalu, wody i drzewa.  A co nam daje przygotowywanie pokarmu zgodnie z tą metodą? Według krzewicieli tej metody poprawia ona smak jedzenia, sprawia że jedzenie jest mniej ciężkostrawne, aktywuje właściwości zdrowotne pokarmów. Dodatkowo, takie gotowanie pozwala utrzymać prawidłową masę ciała oraz wycisza i uspokaja, jest wręcz rodzajem medytacji.

Z przyjemnością zatem zapoznamy się z nową dla nas metodą gotowania. Jest jeszcze jeden zbieg okoliczności, o którym chcieliśmy wam opowiedzieć. Dosłownie kilka dni wcześniej podjęliśmy decyzję o wprowadzeniu do naszej diety produktów i dań bezglutenowych. I nagle dostajemy propozycję zapoznania się z tą książką. Cóż za wspaniały zbieg okoliczności, lepiej nie można było trafić.

Ale wróćmy do tematu. Książka zawiera około 80 przepisów (w tym ponad 60 bezglutenowych). Jest podzielona na 5 rozdziałów:

1. Chleby bezglutenowe.
2. Bułeczki bezglutenowe.
3. Tarty, ciasta i polenty.
4. Chrupki, krakersy i podpłomyki.
5. Chleby z glutenem.

Książkę przyjemnie się czyta i przegląda. Jest przejrzysta i schludnie wydana. Ale najbardziej urzekły nas zdjęcia. Jesteśmy zwolennikami prawdziwych zdjęć, odzwierciedlających prezentowaną potrawę. Bo ładne zdjęcie to niekoniecznie takie, nad którym grafik musiał spędzić kilka godzin. Obróbka graficzna zdjęcia powinna być minimalna. Tą zasadę stosujemy u siebie na blogu i tą samą zauważyliśmy czytając książkę Pani Anny. Widać, że zdjęcia przedstawiają gotowy wypiek i mamy pewność, że nasz chleb (czy inny wypiek) będzie wyglądał tak samo. Nie sprawia nam bowiem przyjemności gotowanie pełne rozczarowań. Bo je się nie tylko oczami, więc ładnie obrobione zdjęcie nie jest wyznacznikiem dobrego smaku.
A sprawa nie jest wcale taka oczywista, bo przeglądając wiele blogów kulinarnych czy książek kucharskich często spotykamy się ze zdjęciami tak obrobionymi graficznie, że w ogóle nie przypominają przepisu, który mają ilustrować. Zdarza się też tak, że zdjęcie w ogóle nie ma nic wspólnego z przepisem, prezentuje zupełnie inną potrawę. W tej książce na szczęście tak nie ma. Zdjęcia być może nie zachwycają swoją urodą, ale są prawdziwe, pokazują dokładnie to, co otrzymamy korzystając z danego przepisu. Dla nas to ważne.

Jeżeli więc z jakiegoś powodu jesteście na diecie bezglutenowej to ta książka zdecydowanie ułatwi wam życie, powinniście ją mieć.
Kupić ją można między innymi na stronie wydawnictwa www.vivante.pl
Ale zanim kupicie TUTAJ możecie obejrzeć jej fragment.

A my, oprócz powyższej recenzji, mamy jeszcze dla was jeden przepis z tej książki. Na bezglutenowe bułki ryżowe z fasolą mung.

Bułki ryżowe z fasolą mung


Fasola:
1 szklanka zimne wody
1/2 szklanki fasolki mung

Ciasto:
ugotowana fasola (wyjdą około 2 szklanki)
1 łyżeczka suszonego lub świeżego estragonu
1/2 łyżeczki suszonego lub świeżego tymianku
100 g masła
1 jajko
szczypta pieprzu
1 szklanka mąki ryżowej
sól do smaku

Fasolkę gotujemy 40 minut. Następnie odcedzamy.
Do ugotowanej fasolki dodajemy estragon, tymianek, masło, jajko, pieprz i miksujemy blenderem. Następnie dodajemy mąkę ryżową, sól i wyrabiamy ciasto, aż składniki się połączą. Formujemy bułki i układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy 1 godzinę w 180 stopniach.

Bułki nie powalają swoją urodą. Ale naprawdę zaskoczyły nas smakiem. Są zadziwiająco dobre i przyjemnie chrupiące. Jak odwiedzą nas jacyś bezglutenowi znajomi to już wiemy co przygotować :)

Smacznego!

Komentarze

Prześlij komentarz

Dziękuję, że tutaj jesteś. Zostaw komentarz, napisz, co sądzisz o blogu czy o tym konkretnym przepisie. Nie zostawiaj natomiast w komentarzu linków (ani do swojej strony, ani do żadnej innej) - chyba, że kontekst rozmowy tego wymaga. Jeśli interesuje Cię zareklamowanie się na blogu, to po prostu zajrzyj do zakładki "Współpraca".

Popularne posty