Jakiś niedawny czas temu testowaliśmy przyprawę "Do złotego kurczaka" Knorr (
TUTAJ). Testy wypadły nawet lepiej niż pomyślnie, faszerowane udka wyszły perfekcyjnie smaczne i fajnie chrupiące. Na fali tej radości postanowiliśmy wrzucić na warsztat kolejną kurczakową przyprawę Knorra, która się nazywa po prostu "Do kurczaka". Może na początek kilka słów o samej przyprawie.
Producent pisze o niej tak:
"Szukasz idealnej oprawy dla kurczaka? Wszystko, co najlepsze, aby wydobyć z niego pełnię smaku, zawiera Przyprawa do kurczaka Knorr. Nadaje mięsu drobiowemu nutę pikantności, która wspaniale współgra z ziołowym smakiem i aromatem. Przyprawa, oprócz walorów smakowych, znacząco wpływa na efekt wizualny na talerzu. Równomiernie pokrywa mięso, nadając mu apetyczny, rumiany kolor i pozostawia widoczne kawałki przypraw - została skomponowana z suszonych składników. Klasyczna przyprawa z majerankiem, papryką i czosnkiem oraz dodatkiem cebuli, imbiru i tymianku będzie idealnie pasować do każdego dania z kurczaka - niezależnie, jaki sposób przyrządzania mięsa wybierzemy."
Tyle od producenta. Ja od siebie mogę dodać, że kurczak nie wyszedł tak chrupiący jak te poprzednie udka. Ale w sumie, wnioskując z opisu przyprawy, wcale nie miał taki wyjść. Ale ten brak chrupkości niczego tym udkom nie ujmował, wyszły doskonale soczyste, a ta przyprawa chyba faktycznie dodała im głębi smaku. Nie miałem zupełnie nic do zarzucania, mimo, że bardzo chciałem się do czegoś przyczepić. Tak dla zasady, żebyście nie mówili, że tylko cały czas chwalę :) A prawda jest taka, że Knorr coś tam ze mną na pieńku ma. Ale jak jest dobrze, to uczciwie chwalę. W niedalekiej przyszłości przestestujemy jeszcze przyprawę do mięs i do gyrosa. Bądźcie więc czujni.