Ło jezaaa, oszołomów - niestety - na świecie nie brakuje. Lubię zwykłe białe chleby. Ze zwykłej, tętniącej pożywnym glutenem pszennej, białej mąki. W dodatku zrobione na drożdżach, nie na zakwasie. Po prostu lubię. Taki mam chamski smak i już. Dlatego właśnie takich przepisów na blogu jest najwięcej. W końcu jem to, co lubię, to, co mi sprawia przyjemność. A to co jem ląduje na blogu. Takie w miarę proste i w miarę oczywiste. Niestety wśród moich czytelników czasami trafiają się "nauczyciele". Wszystko wiedzą i koniecznie chcą się swoimi mądrościami podzielić. A jak się z tym nie zgadzasz to jesteś głupi i się nie znasz. Więc właśnie jestem głupi i się nie znam. Bo dowiedziałem się, że pieczywo pszenne to syf nad syfy. I malaria. I w ogóle nie ma takiego czegoś jak chleb pszenny. Bo wszystko co z mąki pszennej i na drożdżach to bułka. To, że syf to nawet z tym nie dyskutowałem. Chamskie mam podniebienie i się nie znam, może i syf. Ale nie udało się owego mędrca przekonać, że z mąki pszennej można zrobić zarówno bułkę jak i chleb. Że wszystko zależy od konkretnego przepisu i technologii. Inaczej robi się chleb, inaczej bułkę. Ale nie, nie znam się. Jak mąka pszenna i drożdże to bułka. I nawet nie trafiała całkiem trafna analogia, że skoro stoły robi się z drewna to wszystko, co jest z drewna to stół? Że drewniane krzesło to też stół? Rozmowa jak ze słupem. A nawet gorzej. Bo słup w końcu można ze złości kopnąć, a przez internet delikwenta niestety nie uduszę. A szkoda. Tymczasowe odcięcie dopływu tlenu może by nieco otrzeźwiło osobnika.
Zatem, specjalnie z dedykacją dla tego pana, przygotowałem prawdziwy razowy chleb, na zakwasie. Porządny, solidny, ciemny i sycący. Bardzo smaczny. Mam nadzieję, że wszystkich zadowoli.